poniedziałek, 4 listopada 2013

Co zrobić z nieudanego biszkoptu...

Czasami tak bywa, że mimo najszczerszych chęci ciasto, które robiliśmy setki razy nie udaje się. Najczęściej wtedy, kiedy spodziewamy się gości i zostało nam niewiele czasu by upiec drugie.
Tak właśnie było z tytułowym biszkoptem, który miał być wysoki i puszysty, a wyszedł centymetrowy i z zakalcem.
Potrzeba matką wynalazku... i tak powstał marchewkowy deserek.

Potrzebne będą:
- biszkopt z zakalcem:)
- duża butelka Kubusia marchew/brzoskwinia
- dwa budynie śmietankowe
- jedna kostka masła
- 1/2 szklanki cukru i 2 łyżki do śmietany
- jedna paczuszka cukru waniliowego
- jedna puszka brzoskwiń w zalewie
- 3-4 małe śmietany kremówki
- 2 łyżki żelatyny spożywczej
- zielona galaretka lub zielone żelki (do ozdoby)

Wykonanie:
Biszkopt łamiemy na kawałki i układamy w misce (dobrze jak jest przezroczysta bo wtedy widać warstwy).
W jednej szklance Kubusia rozrabiamy budyń. Pozostały sok zagotowujemy z cukrem. Zmniejszamy ogień. Dodajemy budyń i gotujemy do zgęstnienia. Zestawiamy z pieca, przykrywamy pod papierem do pieczenia (nie robi się kożuch) i czekamy do ostygnięcia.
Masło miksujemy i dodajemy po troszku ostudzony budyń i cukier waniliowy. Dodajemy pokrojone w kawałki brzoskwinie.
Zalewamy biszkopt, delikatnie ugniatając.
Do żelatyny dolewamy dwie łyżki zimnej wody. Gdy napęcznieje dodajemy do ubitej z 2 łyżkami cukru śmietany kremówki. Wykładamy na deser.
Ja ozdobiłam jeszcze całość "marchewkami" z brzoskwiń i zieloną galaretką.



środa, 13 lutego 2013

Praskie wspomnienia


13 lutego będzie dla mnie już zawsze wyjątkową datą. Po pierwsze dlatego, że są to urodziny mojego męża. Po drugie, że kilka lat temu pojechaliśmy z tej okazji do Pragi. To piękne miasto zachwyciło nas architekturą, przyjaznymi ludźmi i po prostu "duszą". Uwielbiamy smacznie jeść i poznawać nowe smaki. Praga to idealne miejsce na kulinarne wędrówki. W ciągu zaledwie trzech dni skosztowaliśmy kuchni tajskiej, kolumbijskiej no i oczywiście czeskiej.
Może kiedyś uda nam się wrócić i znów zobaczyć "nasze" miejsca. Teraz kiedy chcemy przypomnieć sobie tamten czas robię gulasz i czeskie knedliczki.
Obiad nie tylko pyszny, łatwy w wykonaniu, ale też dość tani.

Każdy ma swój sposób na gulasz.
Ja podsmażam mięso pokrojone w dużą kostkę. Gdy się zrumieni dodaję dość sporo cebuli (również poszatkowaną w dużą kostkę). Zmniejszam ogień. Przyprawiam solą morską, świeżo zmielonym pieprzem, dużą ilością słodkiej, suszonej papryki oraz nieodzowną czeską przyprawą, czyli kminkiem. Podlewam bulionem, piwem lub zwykłą wodą. Dobry gulasz musi się dusić kilka godzin na maleńkim ogniu, pod przykryciem. Co jakiś czas należy go przemieszać i dolać płyn. Z uwagi na długi czas przygotowania wolę zrobić gulasz dzień wcześniej i odgrzać przed podaniem. Sprawia to również, że smaki się wyostrzą.

Idealny przepis na knedliki znalazłam w internecie.
Składniki:
0,5 kg mąki (najlepiej krupczatki)
1 łyżeczka soli
1 jajko
250 ml mleka
10-15 g świeżych drożdży
1/2 łyżeczki cukru
3-4 czerstwe bułeczki
Mleko troszeczkę podgrzewamy. Rozcieramy w nim drożdże z cukrem i odstawiamy na ok. 10 min w ciepłe miejsce. Mąkę wsypujemy do miski, dodajemy sól, roztrzepane jajko, rozczyn i wyrabiamy na jednolitą masę. Może odrobinę się kleić do rąk. Przykrywamy ściereczkę i odstawiamy na godzinę w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Później wgniatam w nie pokrojoną bułkę, ale można też zagnieść ciasto razem z bułką i dopiero wtedy odstawić do wyrośnięcia.
Z gotowego ciasta formujemy wałki. W oryginalnym przepisie było trzy, ale one dość mocno rosną w takcie gotowania, więc ja dzielę na sześć części.
W dużym garnku gotujemy osoloną wodę. Knedle wrzucamy do wrzątku, gotujemy 10 min na jednej stronie i 10 min na drugiej. Po wyciągnięciu nakłuwamy widelcem i wykładamy na metalową kratkę.
Przed podaniem kroimy w plastry ok 1,5 cm i odparzamy najlepiej w mikrofalówce.

Podlewamy sowicie gulaszem i już mamy odrobinę Pragi na talerzu.


wtorek, 4 grudnia 2012

Przedświąteczne porządki

Nadchodzi czas przedświątecznych porządków. Można wydać krocie na rozliczne środki czyszczące, ale ja wykorzystuję domowe sposoby, które nie obciążają znacząco domowego budżetu, a są równie skuteczne.
Szczególnie polecam je osobom, które mają małe dzieci lub zwierzęta.

Płyn do mycia naczyń - na nim nigdy nie oszczędzaj. Najlepiej sprawdzają się koncentraty. Można nimi myć nie tylko naczynia, ale również podłogi, ściany itd.

Ocet - 1/10 octu i 9/10 wody mieszamy, przelewamy do spryskiwacza i mamy idealny płyn do mycia okien, luster i płytek w łazience. Trochę octu wlewam do wiadra z mopem, gdy myję płytki podłogowe.

Szare mydło - ścieram na płatki i mieszam z gorącą wodą, taka mikstura idealnie nadaje się do przecierania drewnianych powierzchni

Proszek lub kostka do zmywarki idealnie oczyści z kamienia naszą muszlę klozetową.

Proszkiem do prania czyszczę wannę (dziecięcy proszek idealnie sprawdza się w czyszczeniu wanienki dla dziecka)

Soda oczyszczona - wspaniale doczyści stal nierdzewną, umywalki, usuwa brzydki zapach z dywanów (rozsypuję i odkurzam po 15 minutach). Pasta z sody i octu świetnie nadaje się na czyszczenie fug w łazience.

Kwasek cytrynowy - nieoceniony do usuwania kamienia (z czajnika, armatury itp.)

sobota, 24 listopada 2012

Po pierwsze: nie wyrzucaj resztek!

Nie cierpię niczego marnować a tym bardziej wyrzucać jedzenia. Staram się nie mieć w lodówce zapasów, których nie jesteśmy w stanie zjeść. Jednak dość często zostają np. z obiadu resztki, które można jeszcze spokojnie wykorzystać w innej potrawie. W końcu za nie zapłaciliśmy.

Oto kilka moich sposobów na resztki:

1. ugotowane ZIEMNIAKI - oczywiście można je odsmażyć, ale również nadają się świetnie na kluski śląskie, kopytka, pyzy, zapiekanki, sałatki i kotlety. Puree ziemniaczane może stanowić postawę wielu pysznych zup.

Przepis na krem ziemniaczany:
Posiekaną cebulę zeszklić na oleju, dodać pokrojoną w kosteczkę paprykę i pomidory (mogą być pieczarki) i zalać całość szklanką bulionu. Duś do miękkości ok 20 minut. Wywar zmiksuj, wymieszaj z utłuczonymi ziemniakami, wlej ok 2 szkl. bulionu i zagotuj. Dopraw do smaku.

2.  ugotowany RYŻ - idealny do sałatek, jak również można nim zagęścić zupę pomidorową

3. ugotowany MAKARON - na zapiekanki i sałatki

4. FETA - można zamarynować w oliwie.

5. WARZYWA Z ROSOŁU - ja zawsze robię z nich klasyczną sałatkę ziemniaczaną

6. WARZYWA Z BARSZCZU - ostatnio odkryłam przepis na "Sałatkę różową"

siekamy i mieszamy ze sobą:
3-4 buraczki gotowane
2 marchewki gotowane
1 pietruszkę gotowaną
1 średnia cebula
1-2 ogórki konserwowe
1 jajko na twardo
1-2 łyżki majonezu
1 łyżka kwaśniej śmietany
kopiasta łyżeczka musztardy
pieprz, sól

7. usmażona WĄTRÓBKA - można zrobić pastę do chleba: dodać ugotowane jajko, cebulkę i majonez.

8. skrawki WĘDLIN - idealnie nadadzą się do domowej pizzy lub na zapiekankę.

9. czerstwy CHLEB - pokrojony, obtoczony w oliwie, ziołach i przyprawach, podsmażony w piekarniku stanie się idealnymi grzaneczkami do zupy lub sałatki. Można z niego zrobić pudding chlebowy lub wykorzystać poniższy przepis.

Makaron z okruchami Donny Hay

100 g czerstwego chleba
2 ząbki czosnku
8 szt suszonych pomidorów
oliwa z oliwek
sól, pieprz
całość miksujemy pulsacyjnie, podsmażamy na patelni. Dodajemy odrobinę octu balsamicznego i oliwy. Na koniec mieszamy z ugotowanym makaronem i ozdabiamy świeżą bazylią i serem mozzarella.

Znam jeszcze parę przepisów. Jeśli ktoś również ma sprawdzony sposób na resztki zapraszam do podzielenia się wiedzą.

środa, 31 października 2012

Tygodniowe menu

Która z nas nie borykała się z problemem "co jutro na obiad?". Ja również miałam z tym problem. Zazwyczaj wieczorem przeszukiwałam lodówkę i spiżarnię w poszukiwaniu pomysłu. Problem robił się, gdy wiedziałam, że następnego dnia nie będę miała możliwość pojechać do sklepu, a z produktów w domu nie wiele dawało się zrobić.
Chaotyczne robienie zakupów na ostatnią chwilę też nie było dobrym pomysłem i na pewno nie przynosiło oszczędności.
Poszperałam w sieci i natrafiłam na proste rozwiązanie. Aż dziw, że nie wpadłam na nie sama. Planowanie, planowanie i jeszcze raz planowanie, czyli sporządzenie tygodniowego menu wraz z listą zakupów. Moja rozpiska wisi w centralnym miejscu kuchni, czyli na lodówce. W trakcie tygodnia dopisuję jeszcze kończące się produkty.
Ja planuję tylko obiady, ale w liście zakupów oczywiście uwzględniam składniki na śniadania i kolacje.
Naprawdę sprawia mi to dużą frajdę, gdy siadam wieczorkiem w sobotę lub niedzielę, z kubkiem herbaty, wertując książki kucharskie i mój zeszyt z przepisami.

Oto mój projekt menu, ale w internecie jest ich bardzo dużo.




piątek, 26 października 2012

Na początku był kalendarz

Życie w ciągłym biegu. Praca, dzieci, dom. Wielu twierdzi, że mam słoniową pamięć, ale nawet ja nie rozstaję się z kalendarzem. Zapisuję w nim wszystko: urodziny/imieniny, wpływy i większe wydatki, rachunki do zapłacenia, sprawy i telefony do załatwienia, ciekawe strony www/książki, przepisy kulinarne, pomysły na dekoracje do domu itd. Żeby być zorganizowaną mamą trzeba taki nabyć, albo może stać się praktycznym prezentem z okazji np. Bożego Narodzenia. Powinien być solidny, w twardej oprawie, z dużą ilością miejsca na notatki.

Nie napotkałam jeszcze idealnego dla mnie kalendarza, więc kupuję najtańszego, który spełnia powyższe kryteria. 

Zawsze 1 stycznia na ostatniej stronie kalendarza robię "listę życzeń" na nadchodzący rok. Ta bardzo ważne, żeby mieć cele i do nich dążyć. Najlepiej jeśli określamy je realnie, małymi kroczkami. Życzenie - zostanę milionerem- nie spełni się tak po prostu. Nie wszystkie udaje się zrealizować w ciągu roku, ale ogromną frajdą jest wykreślanie tych, które są już za nami.

Więc wszystkie mamy - zaczynamy od kalendarza!